poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Miłość na zawsze jest możliwa, zaczyna się tu i teraz

Idę drogą pełną szczęścia. Przytulam się do człowieka, który mnie kocha. Mamy dzieci - uśmiechnięte dary Boga. Przez okna drzew wpadają promienie wschodzącego słońca. Otwieram drzwi, zapraszam wiatr, by wesoło potargał moje włosy. Tańczę, a ten jeden jedyny, dany mi, by się mną opiekować, obejmuje mnie silnym ramieniem.

Nie boję się, bo chociaż zapada wieczór, mamy drabinę. Wchodzimy po jej szczeblach, zapalamy gwiazdy. Nasze dzieci wyciągają dłonie po naszą miłość. Hojnie rozdajemy im naszą wierność, zaufanie serc, przyjaźń dusz. Wszystko po to, by zobaczyć na ich twarzach radość. Zeskakujemy z drabiny, lekko kołyszemy się w rytm melodii, którą nuci zakochany księżyc. Kładziemy dzieci do snu.

Cieszymy się swoją obecnością. Łączymy dłonie, stopy... Dwie wyspy, które bez siebie nie mogą już żyć. Dwa kwiaty, które dziękują Stwórcy za dar życia.

Nastaje poranek. Pieje kogut. Zapieramy się siebie. To kryzys. Trzy razy ranimy, siedemdziesiąt siedem razy przebaczamy. Piszemy do siebie listy na kolorowych kartkach, robimy z nich papierowe łódki i rzeką łez wysyłamy do siebie.

Księżyc uśmiecha się przez sen.

I tak do końca. W związku o zapachu bzu - trwamy. A dzieci rosną.

Nierzadko przystań naszego szczęścia nawiedzają burze. Nie lubię tych fal, które zalewają nasz długo budowany dom... lecz nie boję się - postawiliśmy go na skale. Miłości. Dom bez niej to dom postawiony na piasku. To łzy dzieci; krzyk tłumiony poduszką; głuche pytania o sens życia; smutne, wielkie oczy.

Mój mąż jest wierny. Jest dobry. Jest piękny. Razem płaczemy nad brakiem miłości w świecie, a potem bierzemy się za ręce i idziemy drogą pełną szczęścia. Bez wyrzutów sumienia miłujemy się. Mamy dzieci - uśmiechnięte dary Boga. Przez okna drzew wpadają promienie wschodzącego słońca i jak każdego dnia wiatr wdziera się przez drzwi, wesoło targając moje włosy.

W lekkim powiewie przychodzi Bóg. Zapraszamy Go. Pewnego dnia to On nas zaprosi. Pochyleni, pomarszczeni, spokojni do granic, uśmiechnięci jak dzieci - przekroczymy próg. Znikną ludzkie więzy. Na sercu Boga zaśniemy. Śnić będziemy o gwiazdach i o zakochanym księżycu.


A Ty? W jaką miłość wierzysz, jakiej pragniesz? Napisz o tym Bogu i ufaj, że przyszłość zaczyna się już teraz: w Twoim - spragnionym dobra - sercu.

Ilona Phan-Tarasiuk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz