niedziela, 13 maja 2012

Czego Twój Mąż pragnie, ale (prawie) nigdy się do tego nie przyzna...

Nierzadko jestem zaskoczona, jak bardzo niektóre kobiety potrafią podziwiać... cudzych mężów. W tym artykule chcę cię zachęcić do zupełnie innej postawy. A mianowicie - do podziwiania..., ale własnego męża! Nie zawsze będzie to proste, ale uwierz - opłaci się! Zauważyli to autorzy wielu świeckich podręczników i wcale nie czerpali swych inspiracji z Pisma Świętego. Wystarczyła im prosta obserwacja męskich potrzeb. I  tak, w bestsellerowych książkach sprzedających się w milionach egzemplarzy, m.in. "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?" (Sherry Argov) czy  "Żona uległa" (Laura Doyle) wśród głównych przepisów na "właściwe" postępowanie z mężczyzną jest właśnie podziw, podziw i... jeszcze raz podziw.

Często biorę udział w różnego rodzaju szkoleniach z zakresu komunikacji czy relacji interpersonalnych i podczas tych spotkań jak mantra powtarza się jeden i ten sam motyw. A mianowicie, stworzenie kontaktu z klientem zaczyna się od zainicjowanej z twojej strony pozytywnej "chemii" - musisz sprawić, by ktoś miał przyjemność z relacji z Tobą. Jeśli bowiem ktoś cię lubi, jest ci więcej w stanie wybaczyć i więcej dla ciebie zrobić. W ten sposób tworzy się zobowiązanie. 

My kobiety w sprawach biznesowych potrafimy być bardzo konkretne. Inwestujemy w relację z klientem, szefem, współpracownikami. Znamy swoją wartość, o której wciąż trąbią nam w mediach: "kobieta sukcesu", "przedsiębiorcza kobieta", "kobieta nowoczesna". Garsonka, makijaż, uśmiech na twarzy i ciepłe słowo dla każdego - to nasz styl poza domem. A w domu? Tam czeka na nas mąż, o którym wiemy wszystko (no prawie wszystko) i nie zawsze obraz ten nas zachwyca. Nic dziwnego, im bliżej jesteś jakiegoś człowieka - tym bardziej go poznajesz, im bardziej go poznajesz - tym więcej jego wad odkrywasz i tym więcej masz do przebaczenia. Dlatego właśnie tak łatwo podziwiać cudzego męża - bo z nim nie żyjesz! Bo widzisz tylko fragment jego życia, który ci imponuje! Bo patrzysz na niego bez uprzedzeń! Bo nie uzależniasz od tego człowieka poczucia własnej wartości!

Możesz stwierdzić: "łatwo ci mówić, masz cudownego męża, więc pochwały pewnie same cisną ci się na usta...". Nieprawda. To, że podziwiam mojego męża, było i jest nadal kwestią mojego wolnego wyboru. Jak powiedział Goethe: jeśli żądasz mądrej odpowiedzi, musisz również mądrze pytać. Zapytałam więc kiedyś samą siebie: "jak mogę okazać swojemu mężowi miłość?". Bo to że go kocham, było (i jest) dla mnie oczywiste. Ty również kochasz swojego męża, a on ciebie. (Najczęstszym problemem w relacjach międzyludzkich nie jest brak miłości, ale nieumiejętność jej okazania). Odpowiedź znalazłam bardzo szybko: "podziwiaj go"  - mówiło mi moje serce i... miało świętą rację! Bo najlepsze odpowiedzi są zawarte nie w podręcznikach, nie w wykładach, nie na stronicach tego bloga, ale w sercu każdego człowieka dobrej woli. Także w twoim...

Zapytałam kiedyś pewnego mężczyznę, który przeżywał duże trudności w małżeństwie, co oznacza dla niego słowo miłość. Zdumiałam się niesamowicie, gdy w odpowiedzi usłyszałam jedno słowo: "wdzięczność"... (Swoją drogą, ciekawe, co na to pytanie odpowiedziałby twój mąż? Bo mój - po paru żartach i żarcikach - wreszcie wyartykułował, że... "oddanie"). Ale wracając do tego mężczyzny - w jego pragnieniu wdzięczności ze strony żony dostrzegłam ogromną tęsknotę, by być podziwianym, docenianym. A zresztą, któż z nas tego nie pragnie? Skoro więc wiesz (lub przynajmniej przypuszczasz), że twój mąż tego potrzebuje, daj mu to! Obyś nie musiała nigdy odnosić do siebie pełnych żalu słów Jezusa "Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić" (Mt 25,35). Z pewnością twój mąż nie głoduje i nie usycha z pragnienia wody, ale być może umiera z braku podziwu z twojej strony. Nakarm go zatem dobrymi słowami, a zobaczysz, że Wasza relacja odżyje. Jak to się stanie, posłuchaj:

W psychologii społecznej działanie, do którego cię zachęcam nosi nazwę "samospełniającego się proroctwa". Zjawisko to polega na tym, że:
- mamy pewne oczekiwania związane z pewną osobą,
- oczekiwania te wpływają na to, jak ją traktujemy,
- a to jak ją traktujemy, powoduje, że zachowuje się ona tak, jak tego oczekiwaliśmy, czyli nasze oczekiwania stają się rzeczywistością.

Obdarowując zatem drugiego człowieka słowami podziwu tworzymy przestrzeń, w której może się on rozwijać i dalej udowadniać nam, iż na ten podziw zasłużył. Obdarzając zaś ciągłą krytyką lub skąpiąc pochwał gasimy w drugiej osobie ducha, podważamy jej poczucie własnej wartości, nade wszystkim zaś utwierdzamy samych siebie w nieprzychylnym nastawieniu do niej.

Do dziś pamiętam ten dzień, gdy postanowiłam celowo i z premedytacją obdarzać swojego męża podziwem. Wcześniej robiłam to spontanicznie i trzeba przyznać - nieczęsto. Mój wybór padł na sprawy zawodowe. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam: "podziwiam cię, że tak świetnie radzisz sobie w pracy!". Myślałam, że w odpowiedzi usłyszę: "czy wszystko z tobą w porządku?" lub "...że co?", a tymczasem - do dziś staje mi przed oczami dumna twarz mojego męża i to - charakterystyczne dla chwalonych mężczyzn - przekonanie, że jak najbardziej mam rację (bo miałam!).

Prędko takie postępowanie weszło mi w nawyk i to, co z początku wydawało mi się dość sztuczne i nienaturalne, z czasem stało się bardzo proste i niesamowicie wyzwalające. A ponieważ jak mawiał w swym wierszu Brzechwa "kto z kim przestaje, takim się staje", mój mąż nie pozostał mi dłużny. Coraz częściej zaczęłam słyszeć słowa typu: "jejku, jak ja cię podziwiam za twoje podejście do Marysi" czy "podziwiam cię, że tak potrafiłaś załatwić tę sprawę". Na co ja z zalotnym uśmiechem odpowiadałam: "uczę się od najlepszych, czyli od ciebie...".

Na koniec rada dla kobiet - tych bardziej zbuntowanych, dla których idea podziwiania męża jest wręcz upokarzająca, bo przecież "on sobie na to nie zasłużył". Owszem, możesz swojego męża nie podziwiać, robić to rzadko lub tylko wtedy, gdy masz na to ochotę. Możesz niczego od niego nie oczekiwać lub oczekiwać bardzo wiele. Możesz z niechęcią patrzeć na kobiety, które swoich mężów podziwiają często i ochoczo  (jeśli tylko takie gdzieś znajdziesz). Jeśli jednak masz w sobie pragnienie zainwestowania w relację z mężem i lubisz eksperymenty, zaryzykuj! Spróbuj przez tydzień każdego dnia obdarzać swojego męża podziwem, a będziesz zaskoczona efektem!

W tym całym przedsięwzięciu nie chodzi jednak o to, by mężem manipulować, lecz by  tworzyć klimat do budowania wzajemnego zaufania. Nie chodzi o to, by oszukiwać, lecz by podkreślać mocne strony drugiego człowieka. A tak szczerze mówiąc - chodzi o to, by mężczyzna czuł, że życie ma smak, że to, co robi, ma sens oraz że jego egzystencja nie skończyła się w dniu ślubu, czyli w dniu, w którym "zachwycona narzeczona" zmieniła się w "rozczarowaną żonę". Twój podziw to wiatr w żagle jego życia, to świeżość pośród otaczającej go presji oczekiwań, to prezent od Boga, który wierzy w każdego człowieka (także w ciebie) mimo wszystko...

Jezus zachęca nas do miłowania bliźniego swego, jak siebie samego (Mt 22, 39), a w Ewangelii przypisanej na dzisiejszą niedzielę podkreśla: "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" (J 15,9-17). Wielki ból sprawia mi obserwowanie chrześcijańskich małżeństw, w których zarówno mężczyzna, jak i kobieta czują się nie niedocenieni i przepracowani. Uwierz, że gdybym prowadziła bloga dla mężczyzn, napisałabym do nich dokładnie to samo, co tutaj, a mianowicie: "Twoja żona potrzebuje twojego podziwu, uznania, docenienia". Nie uczynię tego jednak, gdyż moją pasją jest praca z kobietami i dla kobiet. Ufam, że jeśli tylko oddasz swoje życie Panu, Bóg powoła kogoś, kto pomoże twojemu mężowi stawać się coraz bardziej oddanym i kochającym mężczyzną (kimś, kto mu to objawi będziesz być może... Ty sama!).

Tymczasem zakasuję rękawy i zabieram się do roboty: moim zadaniem jest dodać ci sił i odwagi do pracy nad samą sobą! Lekcja nr 1: pomyśl o jakiejś mocnej stronie twojego męża, może coś mu się ostatnio udało, może ma jakiś talent? Lekcja nr 2: powiedz mu o tym, wyrażając podziw i uznanie. Np. "podziwiam cię, że tak załatwiłeś tę sprawę", "podziwiam cię, że potrafiłeś zachować spokój w tak trudnej sytuacji", "podziwiam cię, że tak świetnie prowadzisz samochód". Pamiętaj, nie manipuluj swoim mężem, podziwiając go za coś, o czym on wie, że wciąż masz o to pretensję. Odczuje to jako atak i w ogóle tego nie przyjmie. Np. Nie mów: "podziwiam cię, że jesteś taki pracowity", gdy jeszcze wczoraj nazwałaś go leniem. To już lepiej powiedz: "podziwiam cię, że tak świetnie znasz się na sporcie!".

Powodzenia i odwagi! Czekam na wasze komentarze lub maile, jak eksperyment się udał.



9 komentarzy:

  1. Od dziś zaczynam podziwiać mojego męża "na głos", nie tylko w swoich myślach. Po przeczytaniu tego wpisu uświadomiłam sobie, że jeszcze nigdy nie powiedziałam mojemu mężowi, że go podziwiam. A podziwiam go za wiele rzeczy!
    Dzięki Ilona!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm,to czego w końcu pragną mężczyźni?Z jednej strony jesteśmy namawiane,jak tu teraz,do podziwiania mężczyzny i prawienia mu komplementów(zdobywania jego serca),z drugiej do tego,by być nieustannie "uciekającym króliczkiem",bo mężczyźni lubią zdobywać,a nie być zdobywani.
    Cóż,jak widać,wszelkie gotowe recepty mają to do siebie,że nie każdemu służą:(

    Jestem jak najbardziej za komplementowaniem panów za ich osiągnięcia,dobre gesty etc,ale w sposób naturalny i wzajemny.Nie wyobrażam sobie,żeby kobieta chwaliła męża,od którego na co dzień dobrego słowa nie usłyszy.Wtedy jej podziw wygląda raczej na poniżające podlizywanie się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Namawiam żony do podziwiania swoich mężów. I nie dlatego, aby się im podlizać (skąd w ogóle taki pomysł?), ale - jak napisałam w artykule - ponieważ jest to ich głęboką potrzebą, a miłość to konkret wyrażony w czynach.

    Z doświadczenia (swojego i innych pań) wiem, że gdy kobieta chce komplementować swojego mężą tylko wtedy, gdy - wg niej - on na to "zasłużył", wówczas oboje mogą się nigdy nie doczekać ogromnych błogosławieństw, które płyną z bezwarunkowego obdarowywania.

    Gdyby to był blog dla mężczyzn, byłoby napisane: "kochaj i szanuj swoją żonę (zawsze, a nie tylko wtedy gdy jest miła, zadbana, wypoczęta i pociągająca)". Ale jest to blog dla żon, zatem powtarzam: "Żono, szanuj swego Męża, ponieważ podoba się to Bogu - wyraził to na wiele sposobów w Piśmie Świętym i nie uzależnił swej woli od tego, czy mąż jest bogobojny, uczynny, romantyczny, rozmowny czy sympatyczny".

    Powodzenia,

    Ilona Phan-Tarasiuk

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobre wyzwanie! Tez sie tego ucze. I widze jak pozytywnie wplywa to na mojego Meza (buduje go i zacheca) i nasza relacje.
    Ja dzis zaczynam z przyjaciolka 'tydzien bez narzekania'. Nie tylko w strone Mezow, ale tez ogolnie. Nie bedzie latwo, ale wiem, ze sie oplaci;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to świadectwo i czekam na wieści, jak poszło... :) Potwierdzam, że nie będzie łatwo - ja też ciągle się tego uczę i wciąż dużo pracy przede mną. Powodzenia!

      Usuń
  5. czy przy próbie nawiązania komunikacji z żoną, usłyszenie, że "ja modliłam się o dobrego męża to mam", daje jeszcze jakieś szanse mężowi? Podobno kobiety się nie zmieniają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Bardzo podobają mi się Pani artykuły. Ma Pani niesamowitą mądrość życiową!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem na skraju kryzysu małżeńskiego, wiele lat niezrozumienia (18), przy tym 3 wspaniałych dzieci, kropka nad i stała się zdrada emocjonalna przez mojego męża która doprowadziła mnie na skraj wyczerpania psychicznego. Dużo by pisać o naszym małżeństwie na pewno wiele błędów z jednej i z drugiej strony wielokrotnie agresja zaborczość, niedocenianie żale i moment kiedy masz wybrać walczyć czy zakończyć wszystko. To strasznie trudne z różnych względów od tych materialnych na emocjach kończąc. Jednak nie szukam porad jak się rozejść z korzyścią dla siebie ale jak ratować małżeństwo bo jest jeszcze nadzieja. Naczytałam dużo różnych mniej i bardziej trafnych porad aż trafiłam do Pani. Pełen podziw i uznanie w podejściu damsko męskim jeszcze nikt w tak ciepły a zarazem partnerski sposób nie ujął funkcjonowania małżeństwa - będzie Pani dla mnie kierunkowskazem w próbie ratowania mojego małżeństwa, rodziny bo mimo doznanych krzywd bardzo mi na nim zależy - marzyłam o pełnej szczęśliwej rodzinie i atmosferze pełnej miłośći w której wychowywały by się nasze dzieci - było jednak inaczej a teraz podejmę trud i chociaż późno to może uda mi się coś zrobić. Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. oni bardzo pragną zainteresowania,to koty.

    OdpowiedzUsuń