wtorek, 26 listopada 2013

Zostań Żoną Spełnioną


Wierzę, że każda żona może być spełniona!

Spełnienie znajdziesz w zaufaniu Jezusowi, który potrafi wypełnić każdą ludzką tęsknotę oraz obdarzyć zimne serce gorącym uczuciem.

Jest coś, czego nikt nie jest w stanie ci odebrać. Ani mąż, ani dzieci, ani największy wróg, ani najlepszy przyjaciel. Tym czymś jest obecność Boga w twoim życiu. Ale nie jakiegoś "boga", lecz Jezusa Chrystusa, który w Duchu Świętym naprawdę prowadzi cię do spełnienia, czyli do… pełnienia woli Ojca.

Brzmi to być może jak jakaś teoria, ale w praktyce jest bardzo proste. Być spełnioną żoną to po prostu ufać Bogu. Ufać Mu w każdej sytuacji. Polega to na tym, że będziesz swoje życie dostosowywała do Ewangelii, nie odwrotnie. Polega to na tym, że będziesz obdarzała swojego męża miłością: taką prostą, bo bezwarunkową. Być może będzie to czasami miłość wymagająca , ale zawsze łagodna, cierpliwa, czyniąca dobro, szukająca okazji, aby służyć: często życzliwym słowem, nieraz koniecznym upomnieniem.

Jeśli jesteś rozdartą, smutną, nieszczęśliwą lub sfrustrowaną żoną i masz tego serdecznie dość, to... bardzo dobrze! Wierzę, że niezadowolenie może stać się u ciebie początkiem nawrócenia, ponieważ właśnie tak było i wciąż tak jest właśnie w moim przypadku.

Kiedyś myślałam, że spełnienie można znaleźć w ramionach mężczyzny, w sukcesach zawodowych, w uznaniu tłumów, w dalekich podróżach, w atrakcyjnym wyglądzie, w zrodzeniu pięknych, wesołych dzieci. Wszystkiego tego doświadczyłam - a nawet znacznie więcej - jednak nic i nikt nigdy nie był i nie będzie w stanie zaspokoić najgłębszych tęsknot mojego serca.

Pragnienie szczęścia jest czymś normalnym i naturalnym. Chcesz być kochana, szanowana, szczęśliwa, zdrowa, spełniona. Bóg tego ci nie odmawia. Prawda jednak jest taka, że przez grzech przyszło na ten świat cierpienie, niezrozumienie, choroby i wszelki ból. A Jezus wziął to na siebie poprzez krzyż i w ten sposób prowadzi nas do chwały swojego zmartwychwstania.

Żona, dla której liczy się tylko ten świat widzialny, może będzie odczuwała zadowolenie i satysfakcję w niektórych momentach swojego życia, lecz w ostatecznym rozrachunku chodzi o szczęście nieprzemijające, które przenika człowieka do głębin jego istoty i osiąga swą pełnię w wieczności.

Kiedyś zastanawiałam się, czy w Niebie nie będę się przypadkiem nudzić… Odpowiedź otrzymałam podczas jednej z modlitw przed Najświętszym Sakramentem, gdy miałam kilkanaście lat. Wydało mi się wówczas, że modlitwa trwała chwilę, podczas gdy upłynęły aż trzy godziny. Trzy najpiękniejsze godziny mojego życia, które minęły jak sekunda. Godziny, które powtarzają się za każdym razem, gdy decyduję się kochać.

Żona spełniona spieszy, aby obdarzać miłością: przede wszystkim swojego męża, a następnie wszystkich, których napotka na swojej drodze, lecz wie, że sama z siebie jest słaba. Doskonale zna swoje wady, dlatego nie uważa się za lepszą czy bardziej oświeconą od swojego męża.

Jednocześnie zna swoją wartość: wie, że jest ukochanym dzieckiem Boga oraz że jej mąż wybrał właśnie ją spośród tylu kobiet, ponieważ go zafascynowała, ponieważ była (i jest!) wyjątkową, wspaniałą kobietą.

To poczucie wartości nie jest jakimś tanim produktem, który można kupić w markecie i szybko skonsumować, lecz drogocennym skarbem, który otrzymujesz w momencie swego poczęcia, a następnie rozwijasz w ciągu całego swojego życia. W tej pracy nie ma spoczynku. Żona, która uważa, że już nie ma sensu dalej się rozwijać, pracować nad sobą, zmieniać, stawać coraz piękniejszą i skierowaną ku dobru, zaczyna się cofać.

Żona spełniona wie, że ma prawo być sobą i że jej mąż także ma do tego prawo. Na początku naszego małżeństwa miałam ogromne trudności z zaakceptowaniem faktu, że mój mąż nie reaguje jak ja, nie myśli jak ja, nie czuje tego, co ja czuję… Generalnie rzecz biorąc miałam mu trochę za złe, że nie jest mną!

Czas samotności, wejścia w głąb siebie, a nade wszystko modlitwa pomagają zrozumieć, że różnice między nami są potrzebne, są wręcz niezbędne. One sprawiają, że wciąż na nowo możemy się sobą fascynować. Tego naprawdę można się nauczyć. Następnym razem, gdy twój mąż trochę cię zirytuje swoją „innością”, pomyśl, czy to nie jest właśnie to, co kiedyś tak w nim uwielbiałaś. A może jest to coś, co możesz zacząć oswajać i w końcu polubić?

Żona spełniona pamięta o tym, że jej mąż nie jest Bogiem! Pamięć o tym może oszczędzić ci wielu rozczarowań i otworzyć na doświadczenie nowej jakości w waszym małżeństwie. Skoro nie jest Bogiem… nie jest doskonały, nie jest nieomylny, nie jest wszechwiedzący. Ma wady i słabości. Upada i grzeszy jak każdy (oprócz Maryi!) człowiek. Nieraz kroczy w ciemności i nie widzi sensu życia. Czasem zaskakuje Cię swoją siłą i mądrością. 

Nie jest Bogiem, czyli nie należy mu się cześć, uwielbienie i bojaźń, które winnaś oddawać jedynie Bogu. Dla mnie to było zawsze oczywiste. Co jednak ciekawe: właśnie z relacji z Bogiem nieustannie czerpię wiele inspiracji, by jeszcze lepiej kochać i szanować mojego męża. Bóg nie chce pomniejszyć twojej miłości do męża, lecz ją wzmocnić, uczynić bardziej namiętną i oddaną bez względu na przemijający czas. 

Bóg jest największym obrońcą waszego małżeństwa i wszelkie pomysły, by sprawić jakąś dobrą przyjemność mężowi, pochodzą od Niego! Natomiast szatan, podstępny kłamca będzie natrętnie atakował twoje myśli, a jego ulubionym terenem będzie właśnie relacja małżeńska. On wie, że jeśli zniszczy obraz twojego męża w twoim umyśle, wówczas zwycięży. To właśnie on podpowiada:  wyładuj na nim swoją złość, odpowiedz złem na zło, zrewanżuj się, obraź, poniż, wyśmiej, zlekceważ, przekreśl (siebie albo męża – u różnych kobiet pokusy mogą iść w różną stronę).

Jeśli Bóg będzie na pierwszy miejscu, będziesz potrafiła „wyrzec się” swego męża, a tym samym na nowo go zyskać. Co to oznacza w praktyce? Oznacza to po prostu gotowość do oddania męża Bogu. Czasem kurczowo trzymamy się jakiegoś człowieka, np. w obawie przed samotnością i im bardziej go tak trzymamy, tym bardziej on nam się wymyka. 

Pewna żona miała ciągłe pretensje do męża, gdyż obrała go za cel swego życia, a on – drań – nie był wystarczająco wdzięczny, dostępny, empatyczny i wspierający. Dopiero gdy oddała go Bogu, a Boga uczyniła celem swego życia, dostrzegła, jak wspaniałego ma męża, a on poczuł się uwolniony od ciężaru, którego nie był w stanie dźwigać.

Być żoną spełnioną to znać siebie, lubić siebie, cieszyć się sobą. A także posiąść umiejętność zapłakania nad sobą, żałowania za grzechy i powstawania z nich.

Jako żona spełniona wiesz, dokąd zmierzasz i co jest celem twojego życia. Masz pasje, które pragniesz realizować i marzenia, które spełniasz. Wiesz, z czego chcesz zrezygnować na rzecz rodziny i z czego nigdy nie zrezygnujesz, ponieważ oznaczałoby to, iż przestałaś być sobą! Potrafisz kochać, bo pierwsza zostałaś ukochana, potrafisz przebaczać, ponieważ ci przebaczono, potrafisz w każdej sytuacji zachować godność dziecka Bożego!

Powiesz: "Piękne to, ale jakże trudne?" Będę się modlić, abyś w poszukiwaniu prawdziwej mądrości, mogła usłyszeć słowa, które ja sama niegdyś od niej usłyszałam:

„Miej ufność, moja córko, wołaj do Boga
a wyrwie cię z mocy, z ręki nieprzyjaciół.
Ja zaś z ufnością powierzyłam Przedwiecznemu wybawienie twoje
i rozradował mnie Święty miłosierdziem,
jakie okaże ci prędko Przedwieczny, twój Zbawca.
Wysłałam cię ze smutkiem i płaczem,
a Bóg odda mi cię z radością i weselem” (por. Ba 4,21-23).



12 komentarzy:

  1. świetny blog!
    Wszystkiego dobrego, od dziś zaglądamy tu częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam na Twojego bloga. Podziwiam i od razu kieruję modlitwę za Ciebie, dzielną Kobietę, za Twojego męża i dwóch Waszych świetnych synów! Pozdrawiam!

      Usuń
  2. kolejny nerwowy dzień... za dużo bolesnych słów... zaglądam tu i znowu czuję się silniejsza... dziękuję... zmykam przytulić mojego kochanego mężczyznę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, że mam dla kogo pisać! :) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. tak, tak masz dla kogo...zaglądam tu tak często czekając na kolejny wzmacniający wpis....wreszcie jest:)
    dziękuję i pozdrawiam w imieniu trzebnickich żon:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poxdrawiam wszystkie trzebnickie żony! Przydałoby się jakieś kolejne spotkanie...!!!

      Usuń
  4. Esencja moich myśli;-) Cieszę się, że jest nas więcej. Niesamowity jest pokój, który wyczuwa się czytając Twój tekst. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo nie odpowiadałam, ponieważ dzieci poważnie się rozchorowały, w związku z czym o ten pokój - o którym wspominasz w komentarzu - musiałam bardzo zabiegać, aby go nie utracić lub utracony, znów zyskać :)

      Też cieszę się, że jest nas więcej. Bardzo potrzebuję wspólnoty w dążeniu do Boga.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Święte słowa. :) Właśnie tak chcę budować swoje małżeństwo. Co jakiś czas kolejny raz czytam Twoje wszystkie wpisy, żeby przypadkiem nigdy nie zapomnieć o tym, co ważne. Jesteś wspaniałą motywacją. :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często w codziennym zabieganiu zapominam o tym, co ważne, lecz Jezus upomina się o moje serce i ciągle mogę do Niego wracać, a także na nowo uczyć się kochać mojego męża.

      Cieszę się, że historią moich powrotów mogę dzielić się z innymi cudownymi żonami, od których wiele się uczę i które są dla mnie ważne!

      Także pozdrawiam!

      Usuń
  6. Witam
    Ja jeszcze nie jestem żoną ale bardzo mi się podobają pani WPISY.
    Często zaglądam na pani blog i z zachwytem czytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!

      Im dłużej pracuję z żonami, tym bardziej przekonuję się, że praca nad udanym małżeństwem zaczyna się od pracy nad sobą jeszcze długo przed zawarciem tego sakramentu.

      Małżeńskie szczęście w pewien sposób rodzi się w ciszy przedmałżeńskiego oczekiwania i samotności. Samotności dobrze przeżytej.

      Pozdrawiam, Ilona

      Usuń