niedziela, 12 stycznia 2014

Czystość przedmałżeńska i co dalej?


Warto czekać ze współżyciem do ślubu! I to nie tylko ze względu na przykazanie: „nie cudzołóż”, ale także ze względu na wiele innych czynników, o których chcielibyśmy wraz z mężem opowiedzieć.

Na ogół dziewczyna oddając się chłopakowi przed ślubem, nie jest pewna w głębi duszy, że robi dobrze. Z mojej obserwacji wynika, że im mniej kochana czuła się dziewczyna w swoim domu rodzinnym (zwłaszcza przez ojca), tym wcześniej i częściej decyduje się na seks w nadziei, iż otrzyma miłość, której tak bardzo jej brakowało.



Niestety, temu współżyciu towarzyszy zwykle poczucie winy oraz żal. Wyrzuty sumienia są szybko uspokajane przez „życzliwe” koleżanki, gazety typu „Bravo” czy książki, w których młodzież uczona jest, w jaki sposób korzystać ze środków antykoncepcyjnych.

W serce każdej dziewczyny wpisana jest naturalna wstydliwość oraz pragnienie, by mężczyzna ją zdobywał, szanował. Młode kobiety często marzą o opiekuńczym, walecznym rycerzu. Chcą być postrzegane przez swych ukochanych jako piękne, dobre i wartościowe.

Mężczyźni z reguły mają żywszą reakcję cielesną aniżeli uczuciową, dlatego gdzieś w głębi serca oczekują, że dziewczyna postawi granice. W przeciwnym wypadku jest im bardzo ciężko powstrzymać się przed cielesnym kontaktem. 

Być może niezbyt elegancko to zabrzmi, ale mężczyzna nie płaci sobą za akt seksualny. Płaci za to kobieta, którą ten akt dużo kosztuje (ona jest niejako „terenem działania”, przyjmuje do siebie mężczyznę, ponadto w jej łonie może począć się dziecko). I nie są to nasze słowa, lecz Wandy Półtawskiej, która wiele ma do powiedzenia, nie tylko na ten temat.

Mężczyzna z kolei często czuje się rozczarowany dziewczyną, która zgodziła się pójść z nim do łóżka. Seks przyniósł mu chwilową przyjemność oraz odprężenie, ale on marzy o tej jedynej, upragnionej – kobiecie, którą nie tak łatwo zdobyć. Im bardziej infantylną psychikę ma młody mężczyzna, tym szybciej dąży do współżycia, ponieważ nic innego nie ma do zaoferowania swojej wybrance.

Często mówi się, że seks jest dowodem miłości. Najpiękniejszym dowodem miłości, jaki mogłam dać mojemu mężowi, jest fakt, że czekałam na niego i broniłam swego dziewictwa także przed… nim samym! Przed ślubem często toczy się duchową walkę o to, by nie współżyć. W małżeństwie – wręcz odwrotnie! Zwłaszcza żony powinny pamiętać, aby zmęczenie, dzieci, różne troski i sprawy, jakieś urazy czy kłótnie nie były powodem do unikania zbliżenia.

Rozumiem współczesną młodzież, która w poszukiwaniu miłości sięga po zakazane owoce. Tylko że później cierpią na tym nie tylko oni sami, ale nierzadko poczęte z tych związków dzieci.

Wstrzemięźliwość przed ślubem uczy młodych ludzi okazywania sobie innych znaków miłości: liczy się wówczas gest, list, spacer, wspólna rozmowa, pasje, zainteresowania. Okazuje się, że zaczynamy rozmawiać nie tylko o naszych zaletach, ale też wadach. Nie tylko się przytulamy, ale przyglądamy rodzinie, z której pochodzi nasz ukochany. Jestem zaskoczona, jak wielu ludzi nie porusza przed ślubem ważnych tematów, np. ile chcieliby mieć dzieci, jakie mają trudności w okazywaniu miłości, czego się boją, o jakiej marzą pracy. Zamiast takich rozmów młodzi zakochani bawią się w małżonków spędzając każdą wolną chwilę w objęciach, spoza których nie widać reszty świata.

Niektórzy pytają nas, w jaki sposób można osiągnąć szczęście w małżeństwie. Nie ma gotowej, uniwersalnej recepty. Swego czasu jednak spędziliśmy wiele godzin spotykając się z młodzieżą i dając świadectwo, że czystość przedmałżeńska jest możliwa, co więcej – ona sprawi, że małżeństwo będzie dla ciebie czymś wyjątkowym, czymś, na co z taką tęsknotą czekasz. Zaufaj Panu, że dał nam czystość, aby nas ubogacić. Nic nie tracisz czekając z seksem do ślubu. Zyskujesz natomiast pokój serca oraz szacunek przyszłego współmałżonka i dzieci.

Dla tych z was, którzy pogubili się gdzieś na drodze czystości, chcielibyśmy skierować słowa otuchy. Nic nie jest stracone!!! Spowiedź gładzi wszelki grzech, najważniejsze to powstać i iść dalej. Nierządnice wejdą do Królestwa Bożego przed tzw. „sprawiedliwymi”, którzy nie potrafią uznać swego grzechu i wtulić się w przebaczające ramiona Ojca.

Każdej z żon, która wraz ze mną wyruszyła w podróż do przeszłości, życzę pokoju serca. Być może ze wzruszeniem wspominasz ten czas, gdy niecierpliwie czekałaś na moment zaślubin, by po nim połączyć się ze swoim mężem. Dziękuj Bogu, gdyż tylko dzięki Jego łasce udało się wam wytrwać!!!

Być może jednak twoje myśli są teraz bolesne, pełne żalu: do siebie, do męża... Nie trap się: to, co było, minęło, a Bóg stwarza wszystko nowe. Dla Niego jesteś czysta, niewinna jak dziecko, jeśli wykąpałaś się w Jego Krwi.

Przede wszystkim zaś wpis ten dedykuję młodym kobietom, które przygotowują się do małżeństwa i wiem, że od czasu do czasu zaglądają na tego bloga. W świecie, w którym czystość przedmałżeńska jest ośmieszana i krytykowana, chcę tym mocniej ją podkreślać, promować i do niej zachęcać. Z Bogiem!



45 komentarzy:

  1. Piękny i potrzebny głos w tym temacie. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję Anetko: za świadectwo Waszego życia, za to, że patrząc na Ciebie i Twojego męża wiele mogliśmy się nauczyć. Pozdrowienia dla całej rodzinki!!!

      Usuń
    2. Witam! chciałabym również się wypowiedzieć i zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Nie do końca się zgodzę, że winę rozwiązłości młodzieży ponoszą media, ale głównie SIŁA CHARAKTERU. Od młodego wieku czytałam Bravo i Bravo Girl, moje koleżanki opowiadały z kim to nie spały, w filmach w telewizji również się "działo". Z ojcem nie miałam dobrego kontaktu - nigdy go nie było, bo wolał towarzystwo kolegów niż rodziny, jak był to dużo krzyczał i się awanturował, nie czułam się jakoś specjalnie kochana, mama też nie miała czasu ze mną rozmawiać - byłam najmłodsza, trochę niezauważana. Jednak wyszłam z założenia, że dopiero mężczyzna, który DOTRWA ze mną do ślubu, który mnie pokocha, zaakceptuje i będzie chciał spędzić ze mną życie ( i oczywiście którego ja pokocham, i zaakceptuję) - w pewnym sensie "zasłuży" na moją miłość cielesną. Miałam dwóch poważnych chłopaków - z jednym byłam 2 lata (czekał grzecznie), ale się rozpadło, z drugim (moim obecnym mężem) 8 lat przed ślubem! Byliśmy siebie pewni - gotowi do małżeństwa. Było ono przemyślane, dojrzałe. Mój mąż był ze mną od 18 r.ż. nie miał innej dziewczyny, byłam jego pierwsza i jedyna i jestem z nas dumna! Chcę tylko zwrócić uwagę na to, iż po tak długiej wstrzemięźliwości - po ślubie pozostaje problem do rozwiązania. Blokada psychiczna (czy już naprawdę wolno??), lęk przed bólem (w moim przypadku duża wiedza medyczna) oraz ogólny strach (czy się uda, czy będzie miło??) Męża ostrzegłam, że w noc poślubną nic z tego nie będzie (uznałam, że zmęczenie po weselu, stres itd. będą tylko przeszkodą) - był wyrozumiały:) poczekał do podróży poślubnej. Ciężko mi było się przełamać - bardzo bałam się bólu. Za każdym razem aż się trzęsłam ze strachu. Blisko pół roku bardzo się męczyliśmy - ja próbowałam się przełamać, wyczytać jakieś porady, "coś" zrobić - mój mąż dzielnie czekał. W końcu się przełamałam i udało się. Jednak okazało się, że moje lęki były uzasadnione - mam wadliwą budowę dróg rodnych i właściwie każde zbliżenie mnie boli:( jednak nauczyliśmy się siebie (ciągle się uczymy), często boję się bólu, ale mój mąż jest bardzo wyrozumiały - nigdy mnie nie zmusza, nie namawia, po prostu czeka. Za to go kocham dodatkowo!!! za to zrozumienie, cierpliwość, za jego uczucia do mnie. Również za to, że nie miał innej - nie ma porównania! Nie muszę dodatkowo denerwować się, że z inną było mu lepiej, bo nie było innej! dzięki temu naszemu wieloletniemu "postowi" umiemy sobie teraz poradzić. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła przeżywać to co przeżywałam - z kimś innym! z jakimś obcym chłopakiem, kimś poznanym na imprezie, czy "moim" chłopakiem! Wciąż uważam, że tylko ON zasłużył na moją miłość, na moje oddanie (dosłownie), na ból który mu ofiarowuję. Minęło kilka lat od naszego ślubu, a wciąż jesteśmy w sobie zakochani, wciąż trzymamy się za ręce, nadal przytulamy i wiele osób nam mówi, że wyglądamy jakbyśmy dopiero się poznali, jakbyśmy byli w "fazie" początkowego zauroczenia. Myślę, że to dlatego, iż seks w naszym życiu nie znaczy wszystkiego, że jest to tylko dodatek, że nasza miłość przejawia się w innych dziedzinach życia! ANI SEKUNDY nie żałowałam wyboru męża, ani wstrzemięźliwości przedślubnej! Kochane dziewczyny, które rozważacie inicjację seksualną ze swoim chłopakiem - ZASTANÓWCIE się dobrze! Wsłuchajcie się w głos Boga w swoim sercu, On Wam pomoże dobrze wybrać, naprowadzi Was na właściwą ścieżkę.

      Staram się każdego dnia podziękować Bogu, że postawił na mojej drodze wspaniałego męża.

      Usuń
  2. Monika Bielawska14 stycznia 2014 03:57

    Wspaniałe słowa i bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach!!! Razem z mężem podpisujemy się pod nimi - również wytrwaliśmy w czystości przedmałżeńskiej i teraz zbieramy wspaniałe tego owoce!:) Także naprawdę warto!!!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję!!!
      Wytrwania w czystości oraz tych owoców, o których piszesz.

      Czystość sama w sobie nie jest celem, lecz środkiem prowadzącym do pięknej miłości, czego jesteście świadkami!!! Dziękuję.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hmm, żeby to wytrwanie w czystości było takie łatwe. Obecnie, razem z moim chłopakiem jesteśmy na etapie czekania. Wiem, że jednych kosztuje to więcej zaangażowania, innych mniej. Dla nas to jest niesamowite poświęcenie. I czasami przychodzą myśli, żeby już odpuścić, żeby uprawiać seks przed ślubem z szacunkiem do swoich ciał. Potem znowu jedno z nas postanawia walczyć. Po jakimś czasie próbujemy ogarnąć się oboje. Zwykle wychodzi nam to przez 2-3 spotkania.
    Mam nadzieję, że Bóg będzie oceniał nas po wysiłkach, jakie włożyliśmy, żeby wytrwać w czystości, a nie po efektach. I staram się wierzyć, że naprawdę warto czekać po ludzko, czasami brakuje już sił.

    http://nowy-feminizm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje bardzo potrzebne, gdyż szczere i prawdziwe świadectwo. Także wierzę, że nie tyle chodzi o efekty, ale o nastawienie serca. Póki się podnosimy i uznajemy swoją słabość, niewielką korzyść ma szatan z naszych upadków. Najgorsze to stwierdzenie: "muszę grzeszyć, trudno...", bo wtedy nasze drogi zaczynają się rozchodzić z tym, do czego zaprasza nas Jezus.

      To, co bardzo nam z mężem pomagało, to częsta spowiedź, unikanie "okazji", zaangażowanie w duszpasterstwo akademickie, szczerość w rozmowach i unikanie wzajemnych oskarżeń, nie pielęgnowanie w sobie poczucia winy, ale szybkie powroty do czystości serca, wspólna lektura książek traktujących o czystości oraz przebywanie w towarzystwie par, które mają takie same wartości i poglądy.

      Odwagi, powodzenia, naprawdę WARTO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Odwiedziłam Twojego boga, bardzo ciekawy.

      Usuń
  4. Hmmm...my mężem nie wytrwaliśmy w czystości do ślubu. Mój mąż jest moim jedynym partnerem a ja jego partnerką. Byliśmy parą 9 lat, z czego 5 lat mieszkaliśmy razem przed ślubem. I chciałam napisać, że wyboru jakiego jakiego dokonałam, do końca nie jestem pewna. Z mężem tworzymy dobrą parę, jesteśmy razem bardzo szczęśliwy, ale brakuję mi w naszym życiu, moim życiu relacji z Bogiem. Ja postawiłam na pierwszym miejscu kiedyś mojego chlopaka, później narzeczonego a teraz męża. Moje relacje z Bogiem zostały mocno rozluźnione, do tej pory nie potrafię Go odnaleźć. Myślałam, że od momentu zawarcia małżeństwa coś się zmieni, ale właściwie nie zmieniło się nic mojej relacji z Nim. Dalej chodzę po omacku. Chciałam napisać wszystkim, którzy czekają i wiara jest dla nich bardzo ważna, żeby trawli, bo później tak jak, będą zagubieni. Choć tworzymy z mężem bardzo dobry związek, Kocham Go z całych moich sił, jest najważejszą osobą w moim życiu to wiem, że ja sama nie jestem do końca spełniona i moje serce tęskni za tym Jedynym. Pomimo takiej tęsknoty nie potrafię znaleźć drogi Boga.

    Mogłabym dużo o tym wszystkim pisać....
    Mam najwspanialszego męża pod słońcem! I chciałabym kiedyś powiedzieć to o mojej rozchwianej wierze.

    Pozdrawiam Cię Ilono, dziękuję ze Twoje wpisy które powodują, że moje małżeństwo jest coraz lepsze i mam nadzieję, że i ja odnajdę swoją drogę do Boga. Proszę o modlitwę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to świadectwo tęsknoty za Bogiem.
      Napiszę więcej wieczorem, bo teraz dzieci ładują mi się na klawiaturę :) Obiecuję modlitwę!

      Usuń
    2. I minęły dwa wieczory :)

      Chciałam tylko dopisać, że istnieje możliwość odbycia Eksternistycznego Seminarium Odnowy Życia w Duchu Świętym. Polecam zwłaszcza mamom małych dzieci, które nie za bardzo mają jak się "wyrwać" wieczorami oraz wszystkim osobom, które w swojej miejscowości nie mają możliwości odbycia takiego seminarium.

      Niedawno sama w tym dziele uczestniczyłam i jestem bardzo szczęśliwa. Pan daje się odszukać duszy i sam prowokuje w nas pragnienie, by Go szukać.

      Wiąże się to jednak z dwoma wyjazdami do Łodzi na dwie sesje. Reszta seminarium opiera się na pracy własnej oraz modlitwie każdego dnia.

      Więcej można przeczytać na stronie: http://odnowa.jezuici.pl/index.php?page=seminarium

      Pozdrawiam, jeszcze raz zapewniam o modlitwie!

      Usuń
  5. O, jak dobrze, że znów się pojawiłaś. Przyznam, że się już stęskniłam:-)).

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż ja nie dotrwałam i mogę śmiało powiedzieć, że to sprawa której najbardziej żałuję w życiu, z wielu powodów. Dziś mam ponad 20 letni staż, ale uważam, że nie dotrwaliśmy położyło się cieniem na nasze wspólne życie. Po pierwsze nie do końca jestem przekonana, że miałam wolność wyboru męża. Sprawa współżycia była dla mnie ważna i to zdecydowało o mojej decyzji wyjścia za mąż, ale już po utracie dziewictwa spotkałam chłopaka, który sie wcześniej o mnie starał, był to chłopak religijny, często, gdy miałam trudne chwile w małżeństwie, myślałam o tym, że może ten drugi chłopak byłby lepszym mężem. Nie wykluczam oczywiście, że wybrałbym mojego aktualnego męża, ale chodzi o to przez rozpoczęte współżycie czułam się jakby zobowiązana, aby być z nim. Potem niestety zdradzałam męża już 3 lata po ślubie. Myśle, że jak już raz się popełni grzech to potem idzie łatwo. Dlaczego współżyłam przed ślubem, myślę, ze wpływ na ,ttzw. świat, ze to normalne, że wszyscy tak robią, przekonała mnie zwłaszcza jedna z koleżanka, która była bardzo mądra, tzn. była super studentką, tzn. on mnie nie namawiała tylko opowiadała, ze mieszka ze swoim chłopakiem. Dziś wiem, że moze ona posiadała wiedzę, ale Bożą Mądrością mądra nie była nie wie jak potoczyły się jej losy, wydaje mi się, ze się rozwiodła. Moja mama przekazał mi oczywiscie, że dziewictwo stanowi wartosć, ale zabrakło rozmów dlaczego to jest ważne. Kiedyś ks. Orzech mówił o tym, że przykazania to list kochającego Ojca do dzieci i z perspektywy człowieka dojrzałego muszę przyznać, że tak jest, ale młodemu człowiekowi wydaje się zawsze, że pojadł wszystkie rozumy, że to nie średniowiecze itd. Wiem, że została pozbawiana na własne życzenie uroczystej nocy poślubnej, nie ma też między mną a mężem za dużo czułosci, tego człowiek również uczy się w narzeczeństwie, a może to być bardzo ważne, gdy nie można współżyć w czasie ciąży, czy choroby. Każdy sam dokonuje wyborów, czasu nie można cofnąć. Moje zdanie dziś, tak warto czekać, by potem cieszyć się tym Bożym darem, jakim jest seks z ukochanym. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podzielenie się tym świadectwem - myślę, że bardzo cennym zwłaszcza dla niezamężnych czytelniczek tego bloga.

      Przeszła Pani długą drogę i każde Pani zdanie bardzo do mnie przemawia.

      Jezus jest Lekarzem, który leczy i który jest po prostu d o b r y. Myślę, że wierność przykazaniom to przede wszystkim zaufanie, że one są naprawdę dla nas darem i ogromną pomocą w życiu.

      Pozdrawiam serdecznie Panią, a także Pani męża! Chwała Panu, że trwacie razem, mimo takich trudności. Chwała Panu również za historię Pani życia, ponieważ widać w niej ogromną Bożą Miłość, która ściga każdego człowieka, poszukuje go i cierpliwie czeka na jego decyzję.

      Usuń
  7. Oglądy pełne stereotypów, ale każdy ma do nich prawo. Chodzi tylko o to, aby w naszym społeczeństwie ci którzy myślą inaczej nie czuli się źle, bo p. nie mają rzekomo "naturalnej" wstydliwości. Przykładanie tak wielkich oczekiwań do tego jednego aktu napędza mnóstwo klientów terapeutom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seks tylko w małżeństwie. W naszym społeczeństwie osoby, które tak myślą, są często uważane za "fundamentalistów" i znam sytuacje, w których nawet rodzice potrafią okazywać niezadowolenie z faktu, że ich dzieci są tak "staroświeckie".

      Zgadzam się, że przykładanie wielkich (powiedziałabym raczej: niestworzonych) oczekiwań do jednego aktu może być jak najbardziej przyczyną frustracji. Ale tego nie czyni Kościół ucząc wstrzemięźliwości przed ślubem, lecz raczej media i otaczający nas świat.

      To stamtąd płyną nieprawdziwe obrazy dotyczące ludzkiej seksualności. Jaki jest zatem ten prawdziwy obraz: współżycie zarezerwowane jest dla męża i żony jako wyraz ich miłości oraz jako gotowość do przyjęcia życia, które może się począć. Nikt nie mówi, że małżeństwo to będzie nieustanna sielanka. Chwile piękne przeplatają się z trudnymi, bo takie właśnie jest życie.

      Klientów terapeutom napędza przede wszystkim rozpad rodziny: brak poczucia bezpieczeństwa i miłości w miejscu, w którym każdy człowiek najbardziej ich potrzebuje.

      Usuń
  8. Ja czystość przedmałżeńską zachowałam a mimo wszystko jest rozżalenie, smutek, zniechęcenie i poczucie głębokiej krzywdy i zranienia w sferze seksualności. Czy tylko o to chodzi, że przed ślubem nie wolno, a po ślubie świeżo upieczony małżonek robi to na co ma ochotę i młoda żona ma poczucie krzywdzenia i płacze nad mlekiem które się rozlało? Także różne trudne kwestie związane z życiem małżeńskim, kwestią np moralną związaną ze współżyciem małżeńskim odbierają radość i sens życia. Tak więc wszystkiego w swoim życiu żałuję, swojej naiwności, głupoty i łatwowierności bo czystość wcale nie doprowadziła do harmonii życia małżeńskiego, a w sercu żal że tego już cofnąć się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W istocie, naiwnością jest sądzić, że czystość przedmałżeńska jest gwarancją małżeńskiego szczęścia. Ja uważam, że czystość jest dopiero punktem wyjścia i najbezpieczniejszą drogą do rozeznawania, czy dany kandydat będzie dla mnie dobrym partnerem na całe życie.

      Gdyby ktoś zadał mi pytanie, na jaką cechę charakteru powinna szczególnie zwrócić młoda kobieta przy wyborze męża, odpowiedziałabym: "sprawdź, czy pragnie się uczyć". Uczyć ciebie i od ciebie, a przede wszystkim od Boga i Kościoła. Taki mężczyzna czuje się na tyle bezpiecznie, aby przyjąć twoje uwagi i je docenić. Jeśli nie posiada gotowości do takiej nauki, czeka cię dużo cierpienia.

      My kobiety często poślubiamy marzenia, a nie konkretne osoby.

      Zarówno mężczyzna, jak i kobieta może zachować czystość przed ślubem, a pozostać egoistą. Po to jest czystość, by mieć oczy szeroko otwarte i by zobaczyć, czy druga strona szanuje moje ciało, a także całą naturę emocjonalną. Oboje powinniście mieć poczucie, że druga strona stara się was zrozumieć i że macie wspólny, choć nie zawsze identyczny sposób myślenia.

      Przykro mi, że ma Pani takie smutne doświadczenia, jednak zamiast płakać może lepiej nadrobić stracony czas i teraz (lepiej późno niż wcale) ustalić granice, zasady oraz swoje potrzeby właśnie w tej dziedzinie. Życzę powodzenia, ogarniam w modlitwie!!!

      Usuń
    2. To prawda, że moim błędem, było poślubienie marzeń, a nie konkretnego człowieka. W tym małżeństwie od samego początku coś było nie tak, pomimo zachowania czystości przedmałżeńskiej. I pomimo jej zachowania pogardzam sobą teraz, jako kobietą rozwiązłą, a nie skromną, i wyzywam, przeklinam na siebie, wpływa to na zły obraz samej siebie. Przyczyną takiej sytuacji jest tzw noc poślubna, inspirowałam się alkową małżeńską, wynajęcie pokoju, różyczki na pościel, modlitwa nowożońców, bielizna do wyboru a mimo wszystko stało się coś zupełnie odwrotnego do zamierzania i to nie sprawiło harmonijnego rozpoczęcia współżycia małżeńskiego, bo on zachowywał się wobec mnie prymitywnie i rzucał jakimiś hasłami. W głębokiej depresji poślubnej żyłam przez naprawdę wiele miesięcy i obecnie swojej decyzji o małżeństwie żałuję. I nie wiem jak daną sytuację rozwiązać, bo ustalenie granic oznaczałoby że każdy robi wszystko osobno.

      Usuń
  9. My również wytrwaliśmy - i teraz zbieramy najpiękniejsze owoce miłości:))) Warto:)) Tak samo jak nie używać antykoncepcji:)
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dobry pomysl na wpis. O tym, dlaczego antykoncepcja szkodzi milosci. Dziekuje za komentarz.

      Usuń
    2. No i oczywiscie gratuluje wytrwania! To naprawde powod do dumy!

      Usuń
    3. To i ja się pochwalę:) - tez wytrwaliśmy:) I antykoncepcji nie stosujemy żadnej, dzieci mamy:) Pozdrawiam Paulina

      Usuń
    4. Wielkie gratulacje! Niech łaska naszego dobrego Pana dalej Was wspiera i daje siły na - czasem niełatwy - trud wychowania dzieciaczków! Pozdrawiam

      Usuń
  10. My też wytrwaliśmy. Na początku, muszę przyznać, pojawił się pewien żal, że nie wszystko jest idealne. Byłam jednak na to przygotowana i teraz, gdy minęło już trochę czasu, nie żałuję i widzę wyraźnie, że dużo nam to dało. Co konkretnie? Na przykład ogromne pokłady zaufania. Ufamy sobie jak nikomu innemu, bo wiemy, że jesteśmy i byliśmy przeznaczeni tylko dla siebie, że nasza relacja jest wyjątkowa, takiej z nikim innym jeszcze nie mieliśmy. I to jest to, na czym warto budować szczęśliwe małżeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! tak sobie pomyslalam, ze dla mnie zrodlem radosci jest takze fakt, ze jestem dla mojego meza PIERWSZA i ze wspolzycie znamy tylko z malzenstwa i tylko z malzenstwem nam sie kojarzy.

      I nawet te wspolne zmagania sprzed slubu sa cenne. Bo ucza nas duzo takze o tym, w jaki sposob potrafimy znosic upadki, porazki i sukcesy, a to duzo mowi o czlowieku.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Jestem spełnionym mężem i ojcem, za co jestem bardzo wdzięczny Bogu. Od ponad 5 lat mam cudowną żonę o jakiej zawsze marzyłem. W tym szczęściu jest jednak ziarnko goryczy, bo nie wytrwałem w czystości. Chodząc z jedną ze wcześniejszych moich dziewczyn zostałem zachęcony do współżycia. Nie zależało mi na tym, powiedziałem nawet, że chcę to zrobić dopiero po ślubie. W końcu jednak zabrakło mi asertywności i na którejś randce uległem. Później współżyłem jeszcze z 2 dziewczynami. Na początku wyrzuty sumienia były ogromne a później stopniowo zagłuszały się. W końcu zrozumiałem, że źle robię, źle szukam, błądzę. Zacząłem szukać dziewczyny w środowisku katolickim. Wśród ludzi, którzy jak ja - szukają Boga.
    Znalazłem. Kobieta mojego życia - dziś moja żona, którą Bóg postawił na mojej drodze abym już nie błądził.
    Co myślę o czystości przedmałżeńskiej? Dałbym wiele aby cofnąć czas. Aby to mojej żonie dać siebie czystym, takim jaką była Ona (nie współżyła wcześniej). Wielokrotnie płakała z zazdrości, że przed nią były inne. Mimo, że mnie kocha, to długo nie mogła sobie z tym poradzić. Dopiero wtedy widząc te łzy poczułem się jak szmata. Żałowałem jak nigdy wcześniej nie dochowania czystości.
    Nie chcę tu żadnej dziewczyny obwiniać bo wina była w równym stopniu moja, ale bardzo mi żal, że dopuściły do współżycia. I chyba właśnie przez to nie potrafiłem później z nimi być.
    Przepraszam, że jako facet wypowiadam się na blogu dla kobiet. Trafiłem tu przez przypadek, więc postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami w nadziei, że inni nie popełnią moich błędów.
    Nie każdy facet oczekuje współżycia od dziewczyny. Jeśli dziewczyna jest w stanie odmówić facet czuje, że ma ona godność, szanuje ją i widzi w niej wartość. A jeśli jest inaczej, tzn. domaga się, szantażuje to znaczy że nie warto sobie nim zawracać głowy, bo dostanie co chce i pójdzie szukać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to świadectwo. Myślę, że przeszedł Pan drogę trochę podobną do św. Augustyna. Być może te słowa - bardziej niż wszystkie inne - umocnią którąś z czytelniczek, że warto wytrwać w czystości przed ślubem i że "nie" w takim przypadku oznacza "tak". TAK - wypowiedziane w stosunku do samej siebie i do swego przyszłego męża. Przesyłam pozdrowienia - także dla wspaniałej małżonki :)

      Usuń
    2. ja i moja żona wytrzymaliśmy do ślubu, jednak po 20 latach walki, straciłem nadzieję, że jesteśmy wstanie być normalną parą. Może nie trzeba było być idealistą za młodu, tylko szaleć jak Augustyn, a potem mówić o czystej miłości w związku. A tak, ani przed, ani po, tylko jakieś wydziwianie.

      Usuń
    3. Z serca współczuję i nie dziwię się temu wybuchowi frustracji. Nie jest temu winna czystość przedmałżeńska, ale brak zrozumienia, czym jest współżycie w małżeństwie!

      Myślę, że nie ma co zazdrościć ludziom, którzy żyją w grzechu, ponieważ już za życia będą ponosili konsekwencje swoich wyborów.

      A może zaproponuje Pan małżonce rekolekcje z o. Ksawerym Knotzem AKT MAŁŻEŃSKI. Myślę, że św. Augustynowi należy zazdrościć, że znalazł Boga, a nie że szalał w młodości. Oby także Pan odnalazł w sercu pokój, przebaczenie i tą drogą dotarł do duszy i ciała swojej żony.

      Pozdrawiam w Panu!

      Usuń
  12. Czystość naprawdę ma swoją wartość, w dzisiejszych czasach ogromną. Obecnie jestem w związku i mimo wielu upadków wciąż staram się o nią walczyć. Mojemu chłopakowi trudno uwierzyć, że współżycie zaczyna się już od pewnych intymnych gestów i dotyku. Jest to temat delikatny i bardzo osobisty, ale warto go podejmować. Ważna jest nie tylko relacja z kimś tu na ziemi, kogo się kocha, ale także z Tym na górze:), kto dał nam wszystko, również naszą seksualność. Propozycja czystości przedmałżeńskiego niesie ze sobą prawdziwą miłość i szacunek do drugiej osoby. Nie jest to droga łatwa, ale piękna właśnie poprzez trud i poświęcenie.

    Polecam konferencję "Sex jest zbyt piękny" pana Sylwestra Laskowskiego, a także ciekawe wnioski na ten sam temat, jakie przedstawia pan Pulikowski.

    Pozdrawiam serdecznie, szczególnie wszystkich wątpiących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego dnia przekonuję się, że Bóg poprzez Pismo Święte i naukę Kościoła prowadzi nas po bezpiecznych ścieżkach. Jednocześnie wybór Boga jest wyborem wymagającym ogromnej odwagi. Ty ją masz, niech więc Bóg Cię prowadzi i nie zniechęcajcie się w tym, co dobre. Pozdrowienia dla chłopaka :) Ilona

      Usuń
    2. pozostaje jeszcze problem interpretacji nauki Kościoła przez osoby będące w związku. Wszystko można zinterpretować negatywnie.

      Usuń
  13. Czytam te wszystkie komentarze i jestem przerazona ,w doslownym tego slowa znaczeniu..mam ochote potrząsnąc wami ludzi! religia was zablokowala, zasmiecila wam umysl !..Koscioł ( najwieksze zlo tego swiata ) wklada wam do glowy takie bzdury tylko po to, zeby wywolac u was strach ,pozbawic swiadomosci , ograniczyc racjonalne myslenie, kontrolowac was jak stado poslusznych baranow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani, przyznam że niepojęte jest dla mnie, jak można dopatrzeć się tu "efektu strachu i braku świadomości". Nasi poprzednicy piszą o swojej radości, frustracji, walce, wstydzie, ufności - o najprawdziwszych, szczerych emocjach! To jest właśnie prawdziwa wolność, takie dokładne, świadome rozpatrzenie wszystkich "za" i "przeciw", włącznie z konsekwencjami. Ja jeszcze stoję przed swoim wyborem i jestem bardzo wdzięczna za tak szerokie spektrum najróżniejszych opinii :)

      Usuń
  14. Chciałbym prosić o pomoc, ja nie dotrwałam, nie mam ojca, jestem z chłopakiem którego kocham i to ja zainicjowałam zbliżenie. Teraz współżycie jest dla nas rutyną, chciałabym to naprawić, da się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się :) możecie przyznać przed Bogiem, że byliście słabi, zbłądziliście, poniosła Was cielesna namiętność... ale nie chcecie już tak żyć, zrywacie z grzechem i do ślubu chcecie zachować wstrzemięźliwość.
      Jest wiele form okazywania sobie miłości i szacunku, może dzięki temu odkryjecie jakieś nowe przestrzenie w Waszych sercach.
      Powodzenia :)

      Usuń
  15. ja wybrałem kobietę, która wcześniej miała innego przez 5 lat. jesteśmy 3 lata po ślubie, ale powiem wam że nie da się zapomnieć o przeszłości mojej żony i boli to bardzo, chyba już do końca życia będzie boleć....

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteśmy z chłopakiem już 3 lata i coraz trudniej wytrwać nam w czystość, mnie przede wszystkim. Jest to wyrozumiały młody mężczyzna, który szanuje moją decyzję o wstrzemięźliwości, ale jednocześnie w każdej chwili byłby gotowy do zbliżenia. Jest mi o tyle trudno, że prosząc o radę moją mamę usłyszałam tylko "Jeśli chcesz, to mogę pójść z tobą do ginekologa po tabletki. Nie odradzę Ci, bo sama w tym wieku zaczęłam współżycie", a moje koleżanki albo mają już to za sobą albo nie spotkały miłości w swoim życiu i pozostają samotne.
    Dlatego dziękuję takim osobom jak Pani, że dajęc świadectwo przywracają we mnie chęć do walki i do wytrwania w czystości.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam żonę, która nie była dziewicą, ja czekałem. Małżeństwo bez oczywistej podstawy sypie się powoli. Dziewczyny oraz chłopcy, nie zróbcie tej głupoty, czekajcie do ślubu.

    OdpowiedzUsuń
  18. To ja może w innym duchu, niż większość komentarzy. Wytrwałem w czystości do ślubu, a trochę to trwało, bo ożeniłem się w wieku 27 lat. Oczywiście jakieś pieszczoty z dziewczynami po drodze byly, ale ze stosunkiem czekałem do ślubu, mimo, że mieszkaliśmy przed ślubem z żoną razem przez 1,5 roku (takie były warunki, emigracja, etc.).
    Bardzo byłem dumny i szczęśliwy, że wytrwałem, że złożyłem dar żonie. Ja nie bylem jej pierwszym facetem. Co mogę o tym powiedzieć po 10 latach małżeństwa? Ano, że nie jestem już tak przekonany, co do wartości tego daru. Dla żony nie miało to wielkiego znaczenia, powiedziała mi; miało znaczenie większe chyba dla mnie. Ale najważniejsze, to jesteśmy z żoną seksualnie po prostu niedobrani - ona ma rzadko ochotę na seks, często odmawia. Od ponad roku pracujemy w terapii par z seksuologiem/psychologiem. Z niewielkimi rezultatami. Problemy były od początku ze współżyciem. Żona odmawiała mi, a półtora roku po ślubie rozpoczęła romans trwający prawie rok. Przeżyłem to bardzo, nikt z rodziny czy przyjaciół o tym nie wie. Obecnie probelmy z seksem nadal trwają, a wręcz narastają. Mamy kochaną córeczkę i to jest dar, ale przez ten brak seksu między nami jest średnio. Nie wiem, czy można przypisać całość problemów faktowi zachowania czystości do ślubu, ale związek chyba jakiś jest. Gdybyśmy, gdybym wiedział przed ślubem jakie jest libido żony być może zdecydowałbym inaczej. Teraz jestem momentami bardzo nieszczęśliwy, bo kocham ją, jest atrakcyjną kobietą, a jednak w tej sferze jestem bardzo pocharatany, sfrustrowany. Zazdroszczę parom dobranym seksualnie, bo wiem, jak od tego może kwitnąć małżeństwo. Dla osób uważających, że mój wpis jest jednostkowy zajrzyjcie np. do dyskusji po artykułem http://adonai.pl/malzenstwo/?id=95&skad=80
    To są wielkie dramaty. Nikogo nie chcę odwodzić od wiary czy nauki KK, ale zachęcić do przemyśleń i świadomej decyzji lub przegadania sprawy (choć i to nie gwarantuje niczego, bo po ślubie wszystko się zmienia). Ideały są piękne, ale czy pozwolą nam żyć po slubie...? Z Panem Bogiem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam, ten wpis niech będzie ostrzeżeniem dla wszystkich żon, by nie odsuwały się od męża, lecz by okazywały miłość poprzez chętne współżycie. Niestety, czas przed ślubem też jest szansą, by ocenić stosunek kobiety/mężczyzny do współżycia. Wytrwanie w czystości może być walką, ale może też być ucieczką przed bliskością. Myślę, że jeśli przed ślubem zawiąże się prawdziwa przyjaźń dusz, a kobiecie nie brak fundamentalnej wiedzy na temat potrzeb seksualnych swojego męża, to niedopasowanie seksualne można by uznać za mit. Bo seks zaczyna się w głowie, a nad myślami możemy panować. Państwo są na terapii, ale może warto by też pojechać na rekolekcje z oo. Ksawerym Knotzem na ten temat. Polecam też rekolekcje i weekendy dla małżeństw: 23-25 czerwca 2017, Weekend Małżeński: Mistyka seksu, Seks raczej nie kojarzy się nam z mistyką, a mistyka najczęściej rozumiana jest jako rzeczywistość zarezerwowana dla osób duchownych. Jednak czy jesteśmy tego świadomi czy nie, tęsknimy za miłością wierną, czystą i bezinteresowną. Marzymy o fizycznym i duchowym zjednoczeniu seksualnym, a tak często czujemy się oszukani, zagubieni i niespełnieni. Tylko zrozumienie i uznanie prawdy o seksualności pozwoli człowiekowi poczuć się naprawdę szczęśliwym i kochanym. Przewidziana jest opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym. Prowadzi: o. Piotr Zajączkowski OFMCap, miejsce: Centrum Duchowości „Honoratianum” w Zakroczymiu koło Warszawy, więcej: www.kursnamilosc.pl; zapisy: piotrzet1972@gmail.com; tel. 504.328.796.

    oraz

    3-5 listopada 2017, Weekend dla Wszystkich: Rytm płodności – rytmem miłości. Warsztaty podczas których chcemy dostrzec wzajemną zależność pomiędzy rytmem płodności pary małżeńskiej a rytmem pragnienia bliskości i miłości małżonków. Seksualność potrafi wyrazić wyższe stany miłości. Dlatego wszystkie cechy wyrażające autentyczną więź miłości w akcie małżeńskim, takie jak: szacunek, szczerość, czułość, delikatność, wdzięczność, bezinteresowność oddania się ukochanej osobie mogą się pojawić tylko wtedy, gdy w małżonkach pulsuje energia płodności. Akt małżeński staje się twórczy. Wyzwala on szczególną energię, która poprzez kontakt fizyczny wyzwala wartości duchowe. Płodność zatem integruje wymiar duchowy, psychiczny i fizyczny człowieka. Dostrzegając te powiązania rozumiemy lepiej dlaczego dwa znaczenia aktu małżeńskiego: jedność i rodzicielstwo są z sobą nierozdzielnie związane. Uczestnicy warsztatów poznają: znaczenie i wartość ekologii płodności, nowoczesne metody rozpoznawania płodności, reguły postępowania w sytuacjach szczególnych takich jak: rozpoznawanie płodności po urodzeniu dziecka, rozpoznawanie płodności w premenopauzie oraz po odstawieniu tabletki hormonalnej. Przewidziana jest opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym. Prowadzi: o. Piotr Zajączkowski OFMCap, miejsce: Centrum Duchowości „Honoratianum” w Zakroczymiu koło Warszawy, więcej: www.kursnamilosc.pl; zapisy: piotrzet1972@gmail.com; tel. 504.328.796.

    Powodzenia, w trudach się nie poddajemy. Proszę się modlić o uzdrowienie tej relacji seksualnej, bo wszystko możesz w Tym, który mnie umacnia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję za odpowiedź i informacje o warsztatach. W tym terminie trudno będzie uczestniczyć, bo mieszkamy poza Polską, ale postaram się śledzić informacje o rekolekcjach/warsztatach i namówić żonę, do wzięcia udziału. Może także jakieś warsztaty dla się trafią, co byłoby pewnie łatwiejsze, bo żony nie namówię raczej samej do wzięcia udziału w rekolekcjach typowo dla kobiet tylko. Niestety, pomimo mojej frustracji i desperacji oraz otwartego komunikowania tego, żona zdaje się niepodzielać mojego przekonania, że sytuacja jest napęczniała i zdaje się nie dostrzegać jej powagi. Choć by być sprawiedliwym muszę docenić, że w końcu zgodziła się na terapię z seksuologiem, co już jest dużym krokiem. Następnym może być faktycznie dorzucenie do tego elementu religijnego poprzez udział w rekolekcjach. Ja właśnie wczoraj zamówiłem publikacje oo. Knotza i nie mogę doczekać się lektury i porad tam zawartych. Być może uda mi się zainteresować lekturą żonę, choć dotąd to ja byłem jedynym 'motorniczym' w poszukiwaniach rozwiązania tego problemu (co de facto odczuwam jako sytuację, w której to ja - a nie my, mam problem, bo dla żony problem zbyt rzadkiego i niesatysfakcjonującego pożycia niestety nie istnieje raczej). Pozdrawiam i przepraszam jeśli moimi gorzkimi wynurzeniami zanieczyszczam Pani bloga.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jesteśmy z żoną szczęśliwym małżeństwem od 10 lat, duchowość chrześcijańska jest dla nas bardzo ważna. Ale doświadczamy trudnej sytuacji - jak bumerang wracają do mnie nieprzeżyte/nieprzepracowane emocje związane z przeszłością seksualną mojej obecnej żony. Wybaczyłem jej wszystko, staram się wybaczyć też sobie własne grzechy ze sfery czystości, ale sam z siebie nie mogę rozkazać bolesnym odczuciom związanych z tym tematem, aby mnie opuściły. To może tylko Bóg i o to się modlę - o uwolnienie od bolesnych wspomnień, które w jakiś sposób mnie a więc i nas blokują. Jeśli komuś chciałoby się pomodlić w naszej intencji - z serca dziękuję i błogosławię. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń